Eseje KLT, zamieszczone w tygodniku konserwatywnym "W Sieci"
Moja bieda
# 5. lutego 2014, 21:50
Spotykaliśmy ich każdego dnia w zaułkach naszego dzieciństwa. Pojawiali się nieopodal drewnianego kościółka, na zalanym słońcem placu Konfederacji. Na Kasprowicza pod barem „Żak”. Na Podczaszyńskiego, w drodze do „15-tki”. Na Barcickiej, opodal szkoły i na Kleczewskiej albo na Fontany. Czasem stał tylko jeden, samotny jak przekrzywiony słup. Niekiedy szli bandą. Ówczesne, bielańskie „pijory” i z reguły bezdomni Anno Domini 1964, wyrastali jak z pod ziemi i równie szybko znikali. Z butelką owocowego wina, w uniesionej wysoko dłoni, którą błyskawicznie opróżniali w bramie.
- Czytaj dalej...Skalpel
# 18. stycznia 2014, 23:17
Jednym z moich ulubionych twórców filmowych zawsze był Akiro Kurosawa. To geniusz Kina, zwany „Cesarzem”. Jego arcydzieło z 1965 roku (ostatnia rola i praca z innym fenomenalnym artystą, aktorem Toshiro Mifune) nosi tytuł „RUDOBRODY”. Zdjęcia do filmu trwały ponad 2 lata i były powodem rozstania się reżysera z aktorem.
- Czytaj dalej...Goodbye Johnny
# 18. stycznia 2014, 23:14
Większość dat w życiu każdego człowieka – z upływem lat – zaciera się. Tylko niektóre, związane z wielką miłością, z chorobą a potem śmiercią najbliższych a także dzień zdania matury – odciska na nas swoje piętno. Nasza wybiórcza pamięć, niby najdoskonalszy komputer, przechowuje owe wydarzenia jak drogocenne pliki, a my – coraz bardziej dorośli, co kilka lat wyświetlamy je z niepamięci. Lecz bywa i tak, że banalna scena – jak ze starego, biało-czarnego filmu z lat 60-tych, gdy tworzyli Louis Bunuel („Virdiana”) i Vittorio de Sica („Złodzieje rowerów”), pozostaje w nas na lata. Zawsze wówczas, gdy scena dotyczy emocji. Kiedy jesteśmy dziećmi, nasiąkamy nimi jak gąbeczki. Ciekawi nas wszystko co jeszcze nieznane, nieodkryte, zakazane. Czyjś pocałunek, a nawet jedno spojrzenie może porazić dzieciaka jak piorun..
- Czytaj dalej...Gwiazdka w fińskim domku
# 13. grudnia 2013, 17:42
Gdy skończyłem dwanaście lat, było to w grudniu 1956 roku pamiętam tęgi mróz, aż odpadały z zimna policzki, pamiętam zawieje, jak z powieści Jacka Londona, okutanych w czapki, grube szaliki i watowane kurtki pasażerów tramwaju nr. 15, który startował z jękiem z pętli na Bielanach usytuowanej kilkaset metrów za bramą do AWF-u. Bielany istnieją do dziś, ale dzielnica z lat 50 i 60-tych miała więcej melancholii, bo bieda była przeogromna, zaś niewola jak żelazna obręcz.
- Czytaj dalej...Moja Mała Nostalgia
# 13. grudnia 2013, 15:12
Nostalgia z języka greckiego oznacza: “ból dawnej rany”. Jest w tym słowie ładunek melancholii, a przede wszystkim dzięki nostalgii, cofamy się w czasie. Do lat kiedy byliśmy kochani.
- Czytaj dalej...Listopadowe Światełko (Piosenka Kosa na Zaduszki)
# 29. października 2013, 21:07
Niedawno, po kilku latach, pojechałem na Powązki. Szedłem cmentarną alejką obok mojej matki. Kuśtykała na dwóch kulach, nieco pochylona na lewa stronę w błękitnej sukience ze złotą nitką. Ja, tuż obok, zasłuchany w ciszę, czując jak pod koszulą bije moje stare serce. Lecz czym jest moje utrudzone, stare serce, wobec jedenastu operacji mojej matki, w tym dwóch stawu biodrowego.
Nad naszymi głowami, między konarami starych dębów tańczyło przedpołudniowe słońce. Szliśmy niezbyt szybko, zwalniałem, aby staruszka nie zmęczyła się.
Z albumu Pani Marii
# 9. października 2013, 15:40
Niewielu z nas dba o swoje korzenie. Już mało kto przechowuje stare fotografie swoich pradziadków i dziadków, wkleja pieczołowicie do kolejnych albumów pożółkłe i pogięte zdjęcia. Niektóre ocalały w Powstaniu Warszawskim. Odnalezione cudem w piwnicy spalonych domów. Pozostałość po rozszabrowanej rodzinnej biżuterii. Moje fotografie – na przykład prababci pianistki, która dała mojej matce rubla kiedy się urodziłem, trzymają się nieźle. Umieściłem je na pierwszej karcie albumu i ciągle na nie patrzę.
- Czytaj dalej...Dyskretny urok gazowych latarni
# 15. września 2013, 22:47
Dzieciństwo przesuwa się w naszej pamięci niby rolka negatywu. Niektóre z klatek są popękane, inne zachowały mimo upływu ponad pięćdziesięciu lat dobrą jakość. Rysy, drobne pęknięcia, przydają wspomnieniom więcej uroku i pobudzają do refleksji. Większość scen jawi się z nadzwyczajną dokładnością. Może dlatego, że dzieciaki w przeciwieństwie do dorosłych, odbierają świat spontanicznie i naturalnie bez kompleksów.
- Czytaj dalej...Wirtuozi w metrze
# 15. września 2013, 22:45
Prawie wszyscy lubimy słuchać Muzyki. Niekoniecznie klasycznej, wykonywanej
w przestronnych salach koncertowych przez najświetniejszych wirtuozów: pianistę Krystiana Zimmermana, skrzypka Konstantego Kulkę, śpiewaka Wiesława Ochmana, ale Muzyki z pogranicza rozrywki. Lekkiej, odrobinę relaksującej – takiej, która wprowadza w nasze krótkie, monotonne albo zwariowane życie pogodny nastrój. Każdy, kto ma odrobinę wrażliwości, krztynę słuchu kocha Muzykę, nie wyodrębniając jej gatunków. Dzieli ją na dobrą i złą.
Nie wszyscy pójdziemy do nieba
# 22. lipca 2013, 16:22
Gdy gaśnie dzień a purpurowa kula słońca chowa się za horyzontem, miliony ludzi włączają telewizyjne pudła a następnie siadają do kolacji. Pstryk! Pstryk! Niech coś brzęczy. Niechaj gadające głowy zapełnią wszechobecną pustkę. Zamiast sięgnąć po książkę, np. po biografię Leonardo da Vinci – wolimy telewizyjny bełkot. Zamiast subtelnej dla podniebienia greckiej sałatki – wcinamy parówki ze zmielonych resztek mięsa i kości. Zamiast wyciszającej umysł zielonej herbaty – wybieramy piwo! Zamiast winogron lub jabłka – połykamy pasztetową lub golonkę z chrzanem. Nowomowę w telewizorze uzupełnia byle jakość menu…
- Czytaj dalej...