Eseje KLT, zamieszczone w tygodniku konserwatywnym "W Sieci"
Nie wszyscy pójdziemy do nieba ·
Gdy gaśnie dzień a purpurowa kula słońca chowa się za horyzontem, miliony ludzi włączają telewizyjne pudła a następnie siadają do kolacji. Pstryk! Pstryk! Niech coś brzęczy. Niechaj gadające głowy zapełnią wszechobecną pustkę. Zamiast sięgnąć po książkę, np. po biografię Leonardo da Vinci – wolimy telewizyjny bełkot. Zamiast subtelnej dla podniebienia greckiej sałatki – wcinamy parówki ze zmielonych resztek mięsa i kości. Zamiast wyciszającej umysł zielonej herbaty – wybieramy piwo! Zamiast winogron lub jabłka – połykamy pasztetową lub golonkę z chrzanem. Nowomowę w telewizorze uzupełnia byle jakość menu.
Któż jeszcze dzisiaj obserwuje wschody i zachody słońca? Kogo wzruszają zgasłe oczy opuszczonego dziecka, które siedzi w pokoju pełnym zabawek? Czy potrafimy zatrzymać się biegu i zasłuchać się w szum wiatru? W brzmienie kościelnego dzwonu, który w oddali bije na Anioł Pański?…
Kogo to wszystko obchodzi? – przepraszam – “kręci “, gdyż nawet Wojciech Młynarski dał się ponieść modzie i zapewne chcąc być nowoczesnym twórcą, zapomniał (mam nadzieję tylko na chwilę ) , że język ulicy ma niewiele wspólnego z Poezją Gałczyńskiego, Tuwima czy Cohena.
Gdy obserwuję dzisiejszy świat, zastanawiam się, czy ciągle jest on “dziwny “, czy raczej nieuleczalnie chory ? Dlaczego tak wielu ludzi, w tym współczesnych pseudo twórców, ogarnia intelektualne lenistwo, wręcz apatia? Czemu starsze pokolenie naśladuje nastolatków mową
i zachowaniem? Naśladuje za wszelką cenę. Zapominając o własnej osobowości, dawnych ideałach, dzięki którym potrafimy czasami wspiąć się na szczyt człowieczeństwa. Wielu z nas natychmiast umie to wytłumaczyć. Nastąpił zanik autorytetów. Wszystkiemu winna nieubłagana pogoń za mamoną. Chorobliwa konsumpcja. Wygląda mi to na “ alibi doskonałe “.
Jakiś czas temu, jadłem obiad w restauracji. Uparłem się, że będę jadł spokojnie, postaram się delektować każdym kęsem jak należy. Byłem przy domowym rosole ugotowanym po mistrzowsku na wołowym mięsie i kurze, któremu nie brakowało marchewki, natki i kulek pieprzu, gdy do środka wpadł młody człowiek. Brudne dżinsy, przepocona koszula, dwudniowy zarost i ochlapana błotem walizka – to widok, który wiele mówił. Już w drzwiach rzucił do właścicielki: – - Coś na ząb! Tylko prędko, bo lecę na lotnisko!
Kończyłem rosół. Przede mną była wątróbka z buraczkami i sałatą a na deser szarlotka domowej roboty i kompot z truskawek. On, połykał pierogi z mięsem jak w transie. Przypominało to szaleńczy wyścig F-1. Widziałem, już podnosił z krzesła, i jak nie połknąwszy ostatniego pieroga, płacił a potem ciągnął swą walizkę na kółkach ku wyjściu, oszalały z pospiechu jakby ścigała go grupa zabójców. Pomyślałem: – Podobno zdrowo jest przeżuwać każdy kęs przynajmniej kilkanaście razy…a ty, biedaku będziesz miał wrzody żołądka.
Tak, wiem, natychmiast dodałem: – Jesteś tanim filozofem ale sam nie tak dawno byłeś młody i lubiłeś żyć na pełen gaz! – Tylko czym to się skończyło?
Żeby zasłużyć na pięknie i mądrze przeżyte życie, trzeba najpierw nauczyć się żyć. Jak połączyć ogień i wodę – emocje z rozsądkiem i rozumem ?…
Do życia nikt nas nie przygotowuje. Kiedy mamy zaledwie pięć lat, nasi rodzice już się rozwodzą. Stoimy w oknie i nawet nie rozumiemy dlaczego tata odjeżdża – tym razem nie do pracy lecz na zawsze. Nasze krótkie dzieciństwo przypomina dwu godzinny, ponury dramat. Szybko zapalają się światła. Zamiast rozbawieni jak po “Pół żartem, pół serio” – wychodzimy po obejrzeniu dramatu – tym razem wyłącznie tylko dla dorosłych , którego tytuł brzmi : “ Spragnieni miłości”.
Ten film ( przy okazji ), polecam wszystkim wrażliwcom. Opowiada o parze z Hong Kongu, która wynajmuje mieszkanie w tym samym domu. Oboje on i ona przeżywają swa samotność, gdyż ich małżonkowie są stale nieobecni. Muzyka Michaela Galasso i reżyseria Wong Kar-Wai’ a to filmowa maestria.
Jak żyć ? Dla kogo żyć ? Czy tylko dla siebie? – oto kilka pytań, na które warto stale poszukiwać odpowiedzi. Leżąc na plaży. Jedząc lody w kawiarence. Jadąc metrem. Frunąc samolotem.
Pytania, których współcześni ludzie nie lubią zadawać. Ale pytania pojawiają się, gdy dopada człowieka sytuacja ekstremalna: nagła utrata pracy, choroba, rozwód, śmierć. Wtedy stajemy się refleksyjni. Przystajemy w biegu. Zaczynamy gwałtownie myśleć. Zadzieramy głowę ku niebu. Pędzimy do kościoła. Zaczynamy się modlić. Nawet wówczas, choć do tej pory wydawało się to groteskowe – odmawiamy pacierz przed snem.
Jak godnie i mądrze przeżyć krótkie, zwariowane życie, które składa się z niezliczonej ilości prób i pełnych nieustającej determinacji wyborów? Co możemy uczynić, by w chwili, gdy “przyjdzie zegarmistrz światła purpurowy “ ,moglibyśmy z ręką na sercu rzec: niczego nie żałuję. Spełniłem się jako rodzic, mąż, przyjaciel – Człowiek ?…
Nie wszyscy pójdziemy do Nieba. Przerażające jest to, że naszym Niebem stał się…telewizor. Bijąca z ekranów tandeta. Migotliwość przekazu. Oraz miałkość przerywana bełkotem ludzi, którzy w istocie nie mają już nic do powiedzenia.
Do Nieba z pewnością nie dotrą wielcy grzesznicy. Mordercy fok, słoni i nosorożców. Zabójcy psów. Najwięksi szubrawcy, decydujący o losach świata – cyniczni politycy. A przede wszystkim zdrajcy swoich ojczyzn. To paradoks, ale prędzej znajdzie się w Niebie mały kącik dla bywalców nocnych barów i burdeli. Upadłych kobiet. Kieszonkowców i hazardzistów. Tych ostatnich ziemia wydaje bez liku.
Kolejka do Nieba jest krótsza, niż nam się wydaje. Schody prowadzące w obłoki, są gładkie, schludne, zawsze przystrojone girlandami z róż. Na kolejkę do Nieba są zapisy. Żeby dostać się do specjalnej księgi, nie pomogą znajomości ani wypróbowana protekcja.
Na Czyściec czekają miliony. Wnętrze Czyśćca wybrukowane jest nikczemnością, pychą, karierowiczostwem. Tu można – w drodze wyjątku mieć układ. Jeśli przyniesiesz kopertę.
Za to czeluście Piekła wypełnia od wieków gigantyczny tłum. Panuje tam nieopisany tumult. Piekło wybrukowane jest zbrodnią i zdradą. W mojej wizji z dzieciństwa, smażą się tam zwyrodniali przestępcy, lecz jest ich taka ilość, że już na nikim nie robi to najmniejszego wrażenia.
Niestety, większość ludzi ma coś na sumieniu. Wielu z nas zawiodło. I co najbardziej smutne – zawodzi nadal każdego dnia .
Nie wszyscy pójdziemy do Nieba. Ciekawe, że każdy człowiek łudzi się, że to właśnie on tam dotrze.
Jeden z moich przyjaciół, wspaniały poeta Andrzej Jastrzębiec Kozłowski tak napisał dla Skaldów, na kilka lat przed swą śmiercią : Pójdę do Nieba Kiedy będę chciał Kiedyś iść trzeba W tę najdalszą dal. Pójdę do Nieba Warto wiedzieć jak W Niebie się śpiewa Jak się w Niebie gra.
Pewna starsza pani (po wylewie), która na co dzień porusza się na inwalidzkim wózku, przyznała się, że woli iść do Piekła. – Będę w nim miała zawsze ciepło. Potrzymam czyjeś różki, pobawię się kopytkami, będę dotykać ogonki…
Co do mnie – wolałbym aby Niebo było na ziemi. Mam nadzieję, że kiedyś to pragnienie się spełni. Choćby za sto lat.
Komentarze
Zobacz też: Ballada o dwóch chłopcach i ptaku Dyskretny urok gazowych latarni
NIEBO NIE MUSI BYĆ NA ZIEMI….
Niebo nie musi być na ziemi, niebo powinno być w nas!
Zdaje mi się, że kiedy wypracujemy w sobie taki stan wtedy i cały świat będzie łaskawszy. Świat może nie jest dziwny Krzysztofie! Świat jest taki jakimi jesteśmy my sami.
Felieton ciekawy choć przyznam brzmi trochę jak zbuntowany żal do świata. Piszesz o pośpiechu, krytykujesz go chociaż sam jeszcze nie tak dawno żyłeś podobnie (opisane np w książce ZMP), piszesz o zdradzie, rozwodzie, samotności chociaż sam nie tak dawno borykałeś się z tymi problemami. Piszesz o zdradzie ojczyzny chociaż nie tak dawno sam wyjechałeś z kraju… Wróciłeś ? Oczywiście! Ale nie od razu, nie na drugi dzień, nie zaraz. Musiałeś sam przeżyć i sprawdzić na własnej skórze co w życiu
można, a czego nie.
Musiałeś być wiele razy agresywny, nerwowy i zbuntowany, wiele razy musiałeś się sztucznie zmienić, żeby coś ugrać, wywalczyć, pozyskać. Bolało? Zapewne, a nie jeden raz nawet bardzo. Powiesz światu… wtedy tak musiałem, wtedy tak trzeba było, nie było wyjścia! Masz rację, masz uzasadnienie. Wszystko to prawda! A dzisiaj? Dzisiaj mówimy przecież to samo. Dzisiaj? Dzisiaj tłumaczymy dzisiejszość! Ty się otrząsnąłeś, zwolniłeś, za czymś tęsknisz, ale jeszcze do nie dawna byłeś podobny do tych
w Twoim felietonie. I co z tego, że inni Ci wtedy radzili, co z tego, że ostrzegali. Sam dobrze wiesz, że młodzi podobnie jak kiedyś Ty nie słuchają wszystkich rad. Upór i ciekawość nie pozwoliły Ci z tego wszystkiego wtedy zrezygnować. Prawda? Młodzi teraz myślą podobnie, a czy nawet nie tak samo. Zapewniam, że tak samo. Tylko żyć im przyszło w czasach trochę innych niż kiedyś my. Też są ciekawi świata, też za czymś gonią, też się kochają tylko motor cywilizacji nie stoi w miejscu, pędzi w pośpiechu, a oni muszą się do tego wszystkiego po prostu szybko dostosować. Jak nie to inni pogonią ich i nie pozwolą zostać z tyłu. Wulgaryzmy, slogany, szpan i wielokrotnie chamstwo to są ich karty na tzw przetrwanie. Im szersze bary,
wyraźniejszy tatuaż i chamskie odzywki tym większe złudzenie siły parcia do przodu i wygranej. Ale jak napisałam to tylko złudzenie. Zdaje im się, że są ważni i mocni. W sumie są słabi, zatraceni, zagubieni i bezradni. Trudy pokonują , kłamstwem, kombinacjami i hazardem. Autorytety, ambicje, honor to już dla nich wielokrotnie mity. Te modele się nie sprawdzają. Trzeba pędzić i rozpychać się łokciami, żeby być, żeby przetrwać. Wrażliwość, ciepło, czułość to …. zapomnienie!!!
Pamiętam jak poszłam na studia. Myślałam, że jest jak kiedyś, jak w szkole średniej zeszyt, pióro i notatki ręcznie pisane…. Niestety pomyliłam się. Już na trzecim wykładzie wykładowca notatki posłał na e-mail, musiałam obowiązkowo założyć chociaż nie miałam komputera, prace musiałam przesyłać tą samą drogą, wyniki mogłam sprawdzić tak samo itd itd. I co? Musiałam wejść i dogonić świat cywilizacji (kupić komputer, bo trudno przez trzy lata korzystać z kawiarenek internetowych, albo
komputerów u przyjaciół) chcąc utrzymać się w szeregu, bo inaczej nie miałabym ani materiałów, ani kontaktu, a innej formy kontaktu i opracowywania materiału nie brano nawet pod uwagę.
Dlaczego poruszył mnie ten felieton.? Bo we mnie jeszcze nadal, tak jak kiedyś tli się ciągle, świat natury, wrażliwości, romantyzmu i delikatnych uniesień. I chociaż czasem jestem śmieszna w oczach innych, nadal tęskniąc za łąkami całymi w kwiatach, za nocami pod namiotem, gdzie rechot żab i cykanie świerszczy, aż kołyszą duszą, za brzozami do których można przytulić dłonie, to i tak nie odpuszczam światu. Wyjeżdżam nadal, na jeszcze trochę(na szczęście) zapomniany wschód i leczę tam
poszarpaną cywilizacją duszę wrażliwca. Kocham widok, kiedy kaczeńce kwitną w rowach, a po łące mogę dla zabawy liczyć brodzące bociany! Masz bardzo dużo racji Krzysztof. Ten świat kręci się za szybko. Śmiesznie wyglądają starsze panie, które w pośpiechu wyjmują komórki z torebki i drżącymi rękoma obsługują klawiaturę, pisząc sms-a, albo kończą rozmowę słowami :spoko lub przesadnym młodzieńczym papapa itd. Śpieszą się przy tym tak jakby był to najważniejszy telefon życia. Gdzie ich tajemniczość, gracja i delikatność dojrzałej kobiety? Jak to mówią są na fali, są trendy!
Albo tata z kilkuletnim synkiem, którego właśnie rozdzielił na podwórku z dziecięcej szarpaniny, żując gumę i świecąc tatuażem z motywem węża, który zaczyna się wysoko na ramieniu, a kończy gdzieś na głębokim torsie uczy stanowczo syna: – Na drugi raz wal synu w mordę i nawet nie patrz czy żyje. Maluch rozdziawia młody dziób, a tato dostojnie -Teraz chodź kupię ci loda……
Kupił dziecku loda, a ja pytam. Czy ten słodki lód to dla dziecka nagroda za przyszłość???………
Myślę, że słodsze od loda były by kolana tata, gdzieś w parku na ławce i dłuuuuuga rozmowa o tym co w życiu dobre, a co złe, ale na to na ogół już brakuje czasu…..
Przykładów można by wiele, ale nie trzeba.Odnajdźmy wszyscy w sobie jeśli nie całe to chociaż skrawek nieba, może wtedy życie nasze nabierze znowu jasnych barw, a Twoje niebo z Twoich pragnień będzie właśnie tu na ziemi.
Pozdrawiam ciepło i serdecznie Elżbieta -wrażliwiec— Elżbieta · 28 lipca 2013 22:57 · #