Eseje KLT, zamieszczone w tygodniku konserwatywnym "W Sieci"
Rozmowa ·
Betonowe pustynie wielkich miast. Suną tu w luksusowych pudłach coraz bardziej samotni ludzie. Nawet w pochmurny dzień, gdy tęsknisz za słońcem, spotkasz tu w najnowszych Porshe Carrera, Mitsubishi, miejscowe elegantki w ogromnych przeciw słonecznych okularach. Jest 10 rano. Wstały, wzięły prysznic, nie zdążyły spokojnie zjeść tostu z morelowym dżemem, nie mówiąc o jajkach w szklance i nawet tu – za kierownicą – w pośpiechu, nakładają na rzęsy drobiny tuszu, wklepują krem Diora pod umęczone oczy. W prawej dłoni kierownica i drążek biegów, w lewej najnowszy Samsung. Znów brzęczy najnowszy hicior. Rozbiegane oczy, poplątane na kierownicy i drążku dłonie.
-Tak, to ja a kto może być?! – woła do słuchawki królowa biznesu farmaceutycznego. – Nie pier…! – pryska gdzieś nagle cała elegancja, sztuczna ogłada i celebrycka atrapa wdzięku i fałszywej kobiecości. – Co mi tu będziesz pierdo…!
Łapię się za głowę. Gdzie ta cudowna kobiecość tamtych dziewcząt sprzed lat? Dziewcząt z Krakowskiego Przedmieścia? Gdzie podziały się moje sympatie: Anna, Dorota, Filomena?
Żadna nie przeklinała, wiele studiowało na Akademii Sztuk Pięknych, w Filmówce na Uniwerku. Wędrowały chodnikiem. Każda z małą torebką, w tanim kostiumiku z komisu na Chmielnej albo ze słownikiem do języka angielskiego pod pachą.
Samotność współczesnego człowieka w wielkim mieście. Nikt tu nie prowadzi dyskusji, coraz rzadziej sprzeczamy się o idee, nie komentujemy najnowszych filmów, spektakli teatralnych, książek, wystaw. Rozmowa człowieka z człowiekiem. Jakie to było ważne, jakie inspirujące dla młodszych, gdy stary profesor tłumaczył mi czym jest neorealizm włoski, albo kazał jeszcze raz lepiej przygotować się z wiedzy o malarstwie i zasłaniał podpisy pod reprodukcjami Leonardo da Vinci albo Pablo Picassa.
Warszawa. -“Gdy tu ląduję, niczym się nie różni od Berlina, Rzymu, Londynu, Nowego Yorku…” – opowiadał mi kiedyś Chris Rea. McDonald, stacje benzynowe, hotele, restauracje i…pustka – ogromna pustka ziejąca z ludzkich twarzy….” – Tak, masz rację, Chris – odparłem. Ludzie pędzą, pędzą, jakby chcieli za wszelką cenę zabić swą samotność. Stłamsić pragnienia, prawdziwe uczucia. Lecz pogubiony rytm życia, jego ukryty sens, dla wielu pozostaje nieodkryty. A co najbardziej tragiczne – zmarnowany bezpowrotnie.
Rzadko kto dostrzega, że ta rozpaczliwa rzeka, jak w przeboju: “Road to Hell” wrażliwca Chris Rea – zmierza do nikąd. Samotność współczesnego człowieka, jego wyalienowanie coraz rzadziej opisują autorzy piosenek. Coraz mniej powstaje o niej filmów i może dlatego mogę dziesiątki razy oglądać “Taxi-Driver”, czy “Ucieczka z Las Veags”, nie mówiąc o “Niewiernej”. Oglądając po latach “Przygodę”, czy “8 i 1/2” – oglądam wszak ludzi bez perspektyw, słabych, odartych z marzeń. Uprzytamniam sobie, że koniec świata nastąpił już bardzo dawno. A uzależnione od alkoholu, sexu, hazardu, narkotyków i nikotyny istoty ludzkie, udowadniają raz po raz, jak bardzo zatracili poczucie instynktu samozachowawczego oraz własnej wartości.
Widok okablowanej młodzieży. Młodzieży, która przestała rozmawiać, mówić po polsku. Pokolenie Facebooka i Twittera. Pokolenie, które nie potrafi już żyć bez elektroniki – dobija wielu rodziców. Rodzice, kwitują to: – “Bo taki jest świat”. Gdzie są domy, w których rodzice siadają z dziećmi przy stole nakrytym czyściutkim obrusem. Domy, gdzie Matka i Ojciec, Babcia i Dziadek to święte osoby. Które są autorytetem. Na tym świecie nikt już nie ma dla nich czasu. A pojęcie szacunek – wyblakło.
Jak trudno wychować własne dziecko? Jak niezmiernie ciężko przychodzi nam – “siwym głowom” – przekonać nastolatka aby nam zaufał. Młode głowy wiedzą wszystko najlepiej. Chcą być dorosłe za wszelką cenę. Dlatego posługują się uporem, buntem, egocentryzmem. Młodzi chcą być wyraziści. Dlatego wyrażają się wulgarnie, mówią slangiem.
Ciemny pokój. Krzesło, biurko, komputer. Przesiaduje tu godzinami nastolatek(26), który kilkakrotnie rzucał studia, nie chce pracować a jego największą pasją są wojenne gry komputerowe. Wojny w Afganistanie, Iraku, Wietnamie. Dwanaście godzin na dobę wpatruje się w monitor. Panoramuje każdy detal. Choć całe fragmenty filmów zna na pamięć. Zręczna dłoń nie przestaje klikać. Tysiące, miliony kliknięć w roku.
Matka mimo 50 lat, ciągle powabna, pełna kobiecości i seksu. Stale w biegu, na dwóch etatach nie ustaje, aby nakarmić syna, dać mu pieniądze na papierosy. Po pracy od razu rzuca się w wir domowych obowiązków. Zmywanie, pranie, gotowanie, często wieczorem dodatkowe zakupy. – Jadłeś?! – rzuca od progu. – Zaraz będzie obiad.
Bezradność ubezwłasnowolnionej matki jest przerażająca. Okrucieństwo syna wobec najbliższej istoty – bezgraniczne. Ale kto nigdy nie rodził ludzkiej istoty – nie zrozumie czym jest Matka. Matka będzie cierpieć. Potrafi doskonale się oszukiwać. I bezwiednie wyrządzać krzywdę własnemu dziecku.
Trzeba rozmawiać. Próbować nakłaniać młodego człowieka do wniknięcia w głąb swojej nikczemnej duszy. Poruszać jej ciemne, nieczułe miejsca. Uwrażliwiać.
Psycholodzy czekają na takie przypadki. Na te – pozornie z kręgu uzależnień i znacznie poważniejsze. Jedna wizyta u specjalisty niczego nie zmieni. Kilkanaście sesji – zapewne nie uczyni z nastolatka – przyszłego artysty, naukowca, mistrza sportu. Najważniejsi są przecież sami rodzice. My. Ty i ja. Matka powinna dawać swojemu dziecku miłość. Ojciec – siłę. Jak sprawić, żebyśmy potrafili rozmawiać? Z naszym synem, córkami, niespełnioną w miłości żoną, utraconym partnerem?
Może sami nie potrafimy już sięgać do własnej duszy? A nasze serce jest twarde
i nieczułe.
Komentarze
Zobacz też: Zapach Kobiety