Listy od moich fanów
Listy listy ·
Oto garść listów, jakie ostatnio otrzymałem…
***
Drogi Krzysztofie,
przykro mi. Nie wiem, nie spotkałem sie z taka sytuacja, by mój Odbiorca nie mógł “otworzyć” załacznika.
Zajmie mi to parę minut, ale napiszę list jeszcze raz, bezpośrednio, na końcu meil’a.
Dziekuje za informacje o audycji w P.R. pr.1. Śmiercią Zbigniewa Zapasiewicza jestem naprawdę przygnebiony. Wczoraj wyjątkowo ogladałem “Kropke nad i”, wywiad z p. Andrzejem Łapickim. Niestety, mało ludzi zdaje sobie sprawę jak często ostatnio mamy do czynienia z … osieracaniem przyszłości. ( to tak na marginesie bo własnie przeczytałem w “Onecie”, ze idolami młodziezy sa Owsiak, Wojewódzki i Majewski ).
Oczywiscie, za przesyłkę zapłaciłem przy odbiorze. Inaczej bym jej nie otrzymał.
A teraz, serdecznie pozdrawiając list, którego nie mozna “otworzyć”.
***
Poznan, dnia 16 lipca 2009 r.
Drogi ( Panie ) Krzysztofie !
Przesyłke otrzymałem. Dziekuję. Zwłaszcza za dedykację ( Cast your fate to the wind ). Jest ona dla mnie jakby nobilitująca, dowodem zaufania. Mozna by np zadedykować : “Podróżuj. Podróże kształcą”. Wiadomo -kształcą, ale… wykształconych.
Jak bowiem połaczyć zyczenia, by pozwolić swemu losowi płynąć własnym biegiem z inna bardzo mądrą i zyciową maksymą: “Każdy jest kowalem swego losu”… ?
Bałagan, zwatpienie, nienawiść – oto ciemne moce, które powstaja z “Niczego”, ba – rzucane “ to the wind” same się nakręcają.
O siły przeciwne, te boskie cnoty:miłośc, nadzieję ( i porządek ) trzeba dbać, trzeba pielęgnować, wręcz niekiedy w ich poszukiwaniui i stosowaniu iść pod wiatr. W tym kompromisie jest jakby boskie muśnięcie. Własnie za życzenia osiągnięcia tego kompromisu – tak to odbieram – bardzo serdecznie dziekuję.
Bo cóz ! Ktoś, powiedzmy … Inny, móglby odebać słowa takiej dedykacji jako przedłuzenie zachęty : “Róbta co chceta”. Ale Ów nie jest raczej fanem Krzysztofa Logana Tomaszewskiego. Może kiedys… Oby doznal boskiego musnięcia.
***
Drogi Krzysztofie,
nie wiem co sie miesci na ul. Garbary nr 52, a juz w ogóle Kto tam mieszka, po sąsiedzku z restauracją “Pod Psem”. Najwazniejsze – stwerdziłem to z ulga – że to nie nr… Wielkopolskiego Centrum Onkologii ( ul. Gabary nr 15 ). Bo własnie ta
lecznica kojarzy sie przecietnemu mieszkańcowi Poznania z ul. Garbary. Co do restauracji. Serdecznie zapraszając do Poznania polecam “Czerwony Fortepian”, “Papavero” ( choc po sasiedzku z “Empikiem”) lub część piwniczna “Pod Koziołkami”.
Poznan to “wieś z tramwajami”. Nie trudno o wspólnych Znajomych. Przy okazji; miło mi, że żona p. W. Borowczyka jest kuzynką mojej kochanej kuzynki Grażyny. A i w moim domu znajduja się grafiki Ojca – Czesława Borowczyka.
***
Szanowny Krzysztofie !
Wyjeżdżam na ( chyba naprawdę ) zasłużony urlop. Bieszczady. Zabieram wiadoma ksiązkę. Po powrocie pozwole sobie na podzielenie sie garścią refleksji. Jesli pozwolisz…
Serdecznie pozdrawiam.
Jacek (fan) Zalewski
Komentarze
Zobacz też: List od Pana Jacka List Miesiąca IX 2009