Listy od moich fanów
Zawsze możesz powrócić - list od Elżbiety ·
WITAM CIĘ KOCHANY KRZYSZTOFIE!
Książkę Z.M.P, którą otrzymałam od Ciebie, bardzo estetycznie i dobrze wydaną, w twardej oprawie, przeczytałam prawie jednym tchem. Tym bardziej, że czyta się ją bardzo lekko, nie wywołuje zmęczenia i nie daje poczucia znudzenia. Twoja dedykacja umieszczona na pierwszej stronie nadaje jej BEZCENNĄ WARTOŚĆ!
Przeczytałam ją, doszłam do ostatniej strony, przejrzałam spokojnie czarno-białe fotografie i ……popadłam w zadumę. Długo milczałam, w myślach ponownie wracałam do jej treści, w głowie przesuwały się kolejne rozdziały, szarpane, nerwowe dialogi, nazwiska osób których spotkałeś na swojej drodze, tytuły piosenek i filmów oraz opisy wielu, wielu życiowych scen, które miałeś okazję przeżyć, a których Ci nawet po części zazdroszczę i które już nigdy w Twoim życiu nie powrócą. Scalałam się z jej treścią do tego stopnia, że wiele razy czytałam książkę mojej rodzinie na głos, a po przeczytaniu kilku rozdziałów gorąco
dyskutowaliśmy.
Dobrze wiesz kochany Krzysztofie, że nasze życie odchodzi bezpowrotnie a wraz z tym życiem my i wszyscy, których kochamy, których mieliśmy okazję spotkać, którzy nie zawsze byli dla nas dobrym światełkiem, często zadawali ból, ranili, albo odwrotnie inni którzy w najgorszych chwilach stawali się przysłowiową deską ratunku!
W życiu bywa różnie i nie my w całości piszemy te scenariusze prawda? Czasem, chociaż bardzo chcemy na pewne rzeczy nie mamy wpływu i odwrotnie pod naszym wpływem kształtuje się wiele sytuacji…
Właśnie w tej książce przepięknie opisujesz i pokazujesz niektóre sceny. Co o nich myślimy? Różnie. Zależy od czytelnika. Na przykład żona, która w jeden dzień mówi, że kocha, buduje z Tobą wspólny dom, rodzi syna już w innym dniu dzwoni po policję, a w jeszcze innym, zostawia Ciebie dla innego i w sumie staje sie znowu obcym człowiekiem. Czy nie lepiej by było jakby okazała wsparcie i zrozumienie?
Inny obraz, który wyjątkowo mnie poruszył to budowa Twojego domu.Jak można lekką ręką brać od człowieka ciężko zarobione pieniądze i nie wywiązywać się z umów, obietnic, a nazywać się spółdzielnią czy inną instytucją. Gdzie poczucie odpowiedzialności! Gdzie przepisy i państwowy nadzór. Dla mnie Twój obraz z kupioną przez Ciebie betoniarką to jak fatamorgana. Trudno wprost w to uwierzyć!
I kolejna ze scen, która poruszyła do głębi moją duszę to mycie samochodu Z. Bońka. Przecież Ty zarabiałeś na chleb, dla niego taki obraz był codziennym widokiem. Fakt, może zapłacić za dobrowolną usługę i nie musi. I w sumie nie zapłacił Ci ani grosza. Jak mówią: jego dobra wola, ale zobacz ile w tym wszystkim mimo niedostatku i biedy, honoru i godności zachowujesz Ty. Wracasz, koledzy sądzą, że na nim zarobiłeś kokosy. Nie przyznajesz się im, że nie dostałeś złamanego grosza. Żona w domu z kolei wytyka, że dzisiaj mało przyniosłeś, a Ty w porównaniu do innych w takiej sytuacji, nie plugawisz jego imienia, nie narzekasz, ze rodak, a taki czy owaki, że ma, a innym nie da tylko z dumą, z szybciej bijącym sercem szczycisz się, że znasz go, że jest Twoim krajanem.
Wychwalasz jego talent i osobę, a w głębi serca masz nie nazwany żal, że jakby Cię trochę zawiódł swoją postawą, że chyba po prostu nie zrozumiał jak powinien rozumieć człowiek człowieka.
I jeszcze inna, jedna z wielu różnych scen, która budzi we mnie silne emocje to Twoja kochana córka, która widzi, że ojciec prawie się zarzyna, wypruwa wnętrza, żeby zarobić na rachunki, gaz, stworzyć jej dom, daje kolejną popisową scenę żądając pieniędzy na koncert zespołu. Ogólnie wydaje się to zrozumiałe.To też jest jej potrzebne, jest młoda, ma swoje pasje i swoje fascynacje, ale niech przystanie, zwolni i zastanowi się znając rodzinną sytuację. czy w tym wypadku ojciec, który
czasem jest bliski zawału nie jest w jej życiu bardziej potrzebny niż koncert??? Nie wie, że jest i będzie zawsze potrzebny, w przyszłości to nawet bardzo! Moja ocena jako dojrzałej osoby, dla niej może wydawać się nudna i może odebrać ją jako zrzędzenia starszej pani, ale zdanie napisane poniżej wyraził 21-letni młodzieniec, który chyba bardziej ode mnie rozumie jej młodzieńczy świat. Powiedział stanowczo cyt:” Nie zdaje sobie sprawy z tego co traci w każdy kolejny dzień. Traci przyjazny kontakt z ojcem, który kocha ją mimo wszystko najmocniej jak umie. Córcia swoim zachowaniem pokazuje model rozkapryszonego dziecka, które chyba nie zaznało jeszcze smaku biedy, jaką zaznaje wiele innych dzieci. Jeszcze sama nie musiała zdobywać świata, walczyć o pozycje w szkole, na ulicy , o kawałek chleba.Ojciec swoim wysiłkiem, nerwami, uczciwością, staraniem o bezpieczny spokojny dom stworzył mimo woli ochronny parasol, który automatycznie umieścił ją na wyższej półce, z której nie schodzi już niżej. Zapewnił wykształcenie i pozycję w społeczeństwie dlatego może pozwolić sobie na kaprys i wymagać od życia tego o czym inne dziecko nawet nie śmie marzyć.Życie ją jeszcze wiele nauczy tylko szkoda, że będzie musiała boleśnie odczuć to na własnej skórze zamiast słuchać i docenić rady i troskę ojca.”
Przyznam, że podobało mi się jego poniekąd trafne spostrzeżenie.
Pozdrawiam serdecznie życząc dużo zdrowia i wytrwałości. Nadal liczę na Twoje nowe prace i przyjazną dłoń jaką udało mi się ostatnio uścisnąć w klimacie Kazimierzowskiego rynku. Całuję gorąco wspierając zawsze w trudnych chwilach.
Z wielką przyjemnością pozostaję Twoim przyjacielem. P.E.
Komentarze
Zobacz też: List od Krzysztofa List od Agaty